Kampania 1410 – Droga ku Grunwaldowi – rozdział IV

⚔️ Rozdział IV – Przeprawa przez jezioro

— Wysłać zwiadowców! — rozkazał król, spoglądając na spokojną taflę jeziora. — Niech sprawdzą, gdzie jest najpłycej. Musimy przeprawić się szybko i uniknąć konieczności pokonywania wody wpław.

Rycerze obmywali twarze w jeziorze, ranni opatrywali rany, wojowie sprawdzali ekwipunek, przygotowywali konie i ostrzyli broń, szykując się do przeprawy.

Zwiadowcy zbadali teren i wyznaczyli najlepsze miejsce do przeprawy.

Jezioro zdawało się uśpione, lecz lekki wiatr muskał jego taflę, delikatnie ją falując w porannym świetle.

Rycerstwo wkroczyło do wody. Koryto jeziora umożliwiało bezpieczne przejście

Konie brodziły, piechota zanurzała się po kolana. Wierzchowce schylały łby, pijąc wodę.

Przeprawa wiodła przez wyspę, skąd rozciągał się widok na drugi brzeg.

Wkrótce rycerstwo wyszło na suchy ląd, gotowe do dalszego marszu.

Po wyjściu z wody zbrojni osuszyli się w promieniach słońca i poprawili uzbrojenie.

Konie otrzepały mokre grzywy. 

Masywne mury z kamienia i cegły górowały nad okolicą. Świątynia służyła rycerzom zakonnym jako miejsce modlitwy i była milczącym świadkiem burzliwych czasów.

Postanowił go zbadać, dlatego wysłał zwiadowców.

Na rozpoznanie ruszył Juryta wraz z druhami. Gnali galopem, po czym zeskoczyli z koni i ostrożnie uchylili masywne drzwi świątyni.

Z cienia murów wyłonili się dwaj Krzyżacy. Nie czekali – natychmiast rzucili się do ataku.

Juryta, zaskoczony nagłym uderzeniem, uskoczył w bok i mocniej zacisnął dłoń na rękojeści miecza.

Stal uderzyła o stal. Krzyżacy natarli na drużynę, spychając ją w stronę muru.

Wtedy z głębi kościoła dobiegły przytłumione kroki. Na ułamek sekundy wszyscy zawahali się, jakby spodziewali się kolejnych przeciwników.

Juryta wykorzystał ten moment – uchylił się przed ciosem i błyskawicznym ruchem pchnął ostrze prosto w gardło napastnika, który go zaatakował.

Krzyżak zacharczał, dławiąc się krwią. Zatoczył się i runął na wydeptaną trawę.

Mścisław zablokował cios tarczą i wyprowadził potężne uderzenie, które wstrząsnęło pancerzem drugiego napastnika.

Przeciwnik cofnął się, lecz nie zdążył podnieść miecza.

Śmiertelny cios wyprowadził Jakusza, przeciął powietrze i ugodził go w krtań.

Krzyżak zachwiał się, brocząc krwią, oparł się o olbrzymi, wystający głaz i osunął bezwładnie na ziemię.

Jagiełło spiął konia i poprowadził oddział ku świątyni.

W tym momencie drzwi kościoła otworzyły się z hukiem i na zewnątrz wybiegło dwóch kolejnych Krzyżaków.

Przez krótką chwilę wyglądało, jakby mieli rzucić się do walki, lecz zamiast tego doskoczyli do koni i z tyłu kościoła popędzili w pełnym galopie w mrok lasu.

— Mości Królu, to znaczni rycerze zakonni. Ci dwaj, których pokonali Juryta z drużyną, byli ich przybocznymi — oznajmił Mikołaj Trąba, podkanclerzy królewski.

Juryta i Mścisław wskoczyli na konie, lecz zanim ruszyli, Jagiełło podniósł rękę.

— Niech jadą. Pod Grunwaldem znów się spotkamy. Tam zapadnie ostateczny wyrok — powiedział spokojnie.

Król podjechał do Juryty, Mścisława i Jakusza i uśmiechnął się do nich.

— Dziś stajecie wśród rycerzy królewskich. Zasłużyliście na to męstwem i krwią — oznajmił z dumą.

⚔️ 14 lipca 1410 – Pasowanie na rycerza

W powietrzu unosiło się napięcie. Pasowanie na rycerza zawsze stanowiło wielki zaszczyt, lecz tego dnia nabierało szczególnego znaczenia.

Wkrótce Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie staną do decydującej walki z Zakonem Krzyżackim.

Młodzieńcy dostępujący tego zaszczytu ustawili się w równym szeregu. Białe tuniki, symbol czystości intencji, kontrastowały z ciężkimi pancerzami zgromadzonych wojowników.

Niektórzy zaciskali dłonie w pięści, inni pochylali głowy, wypowiadając w myślach modlitwy. Przekraczali próg nowego życia, wypełnionego walką, honorem i służbą królowi.

Na środku placu, w otoczeniu najlepszych rycerzy, stał król Władysław Jagiełło. Twarz zachowywała surowy wyraz, spojrzenie emanowało powagą.

Pasowanie stanowiło ogromny zaszczyt. Młodzieńcy wkrótce staną ramię w ramię z doświadczonymi wojownikami, walcząc o przyszłość ojczyzny.

Rytuał symbolizował wierność i lojalność wobec króla.

Jeden po drugim klękali przed monarchą. Jagiełło unosił miecz i dotykał ramion rycerzy.

Rytuał colée przypominał, że rycerstwo to nie tylko zaszczyt, lecz także ciężar odpowiedzialności.

— Bądź wierny Bogu, królowi i ojczyźnie. Broń słabych i walcz sprawiedliwie! — rozbrzmiał głos władcy.

Juryta, Jakusz i Mścisław klękali przed królem, składając przysięgę wierności i honoru. Po jej złożeniu otrzymywali miecz, pas rycerski oraz ostrogi — symbole nowego statusu i obowiązków spoczywających na ich barkach.

Wśród świadków znaleźli się najwięksi rycerze królestwa: Zawisza Czarny, słynący z męstwa w całej Europie, Mikołaj Michałowicz, doświadczony dowódca, oraz Mikołaj Trąba, królewski kapelan i mąż stanu.

Ich obecność podkreślała wagę wydarzenia. Nowa generacja wojowników zasilała ich szeregi.

⚔️ Modlitwa przed bitwą

Po zakończeniu pasowania młodzi rycerze, prowadzeni przez Jagiełłę i jego świtę, udali się do niewielkiego kościoła Świętej Trójcy, ufundowanego przez Piotr Bażyńskiego. W środku panował półmrok. Pachniało kadzidłem i woskiem palących się świec. Na kamiennych ścianach widniały ryciny przedstawiające świętych czczonych przez Krzyżaków: świętego Jerzego, świętego Jana Chrzciciela i świętą Brygidę Szwedzką.

Nie było tu bogatych zdobień. Stał jedynie prosty, skromny ołtarz, przy którym ks. Maciej Trąba, kapelan wojskowy, wzniósł ręce do modlitwy.

Nie samym mieczem toczy się wojna. Rycerz musi mieć czyste serce i silną duszę. Niech Bóg prowadzi was w nadchodzącej bitwie!

Ceremonia trwała krótko. Zebrani w ciszy przyjęli błogosławieństwo.

⚔️ Spotkanie w Stębarku

Wojska polskie ruszyły w dalszą drogę. Wieczorem w Stębarku nastąpił kluczowy moment kampanii. Król Władysław Jagiełło spotkał się ze swoim bratem, Wielkim Księciem Witoldem, który prowadził wojska litewskie oraz oddziały tatarskie.

Rycerstwo Jagiełły czekało w Stębarku, przedsionku Grunwaldu. Zwiadowcy donosili o nadciągających wojskach. Witold zbliżał się od wschodu. Wkrótce zza wzgórza wyłoniły się litewsko-tatarskie chorągwie. Jagiełło uniósł rękę na powitanie.

Witold zeskoczył z konia i podszedł do brata, skłaniając głowę.

— Bracie, oto przybywam, by wypełnić nasze przymierze. Tatarzy są z nami. Krzyżacy nie mają pojęcia, co nadchodzi.                               

Jagiełło spojrzał na zgromadzone siły rycerskie, litewskie chorągwie oraz tatarskie oddziały pod wodzą Dżelal ed-Dina, syna chana Złotej Ordy Tochtamysza.

— Niech Krzyżacy szykują się na sąd Boży.

Nastała noc. Świt miał przynieść dzień, który odmieni bieg historii.

 

KONIEC

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Otwórz książkę i czytaj...

…przekonasz się po chwili, że dobrze zrobiłeś, ponieważ, nie ma złych książek, są te nieprzeczytane.”

Adam Koss

Newsletter

Shopping Cart